fbpx
Wróć do wszystkich odcinków

Rola technologii w zmianie doświadczeń edukacyjnych

| PODCAST 27.03.2023
O czym opowiada odcinek?

W trzecim odcinku podcastu rozmawiamy z Karolem Górnowiczem – prezesem firmy Skriware, który znalazł się na liście Forbes’a „30 under 30” – czyli najbardziej wyróżniających się młodych przedsiębiorców w danym roku.
Z podcastu dowiesz się o nowoczesnym standardzie edukacyjnym opartym o nowe technologie, który Skriware chce wdrożyć w szkołach podstawowych. Jak to wpłynie na nasz system edukacji? Co młode pokolenia mogą na tym zyskać? Co my, jako społeczeństwo (oraz przedsiębiorcy) na tym zyskamy?

Jeśli chcesz się zapoznać z innymi odcinkami podcastu zapraszamy poniżej:

Odcinek 1 - Czym jest zewnętrzny dział R&D? 

Odcinek 2 - Jak pomysł zamienić w urządzenie elektroniczne? 

Dla tych, którzy wolą czytać niż słuchać, przygotowaliśmy transkrypt całego odcinka.

Witaj Inquel Talks. Jeśli słuchasz tego podcastu, prawdopodobnie masz zamiar zwiększyć swoją przewagę konkurencyjną, korzystając z technologii, urządzeń elektronicznych i oprogramowania. Jeżeli tak, to trafiłeś w dobre miejsce. W tym podcaście będziemy rozmawiać o najnowszych trendach i rozwiązaniach technologicznych, dzięki nim będziesz mógł zwiększyć efektywność i skuteczność swojej działalności. W tym podcaście nie zabraknie również praktycznych wskazówek i porad, dzięki którym będziesz mógł w pełni wykorzystać potencjał technologii w swojej firmie. Inquel Talks prowadzone jest prostym językiem, więc nie musisz być inżynierem, żeby z niego skorzystać. Naszym celem jest pomóc ci lepiej zrozumieć, jak technologia może pomóc budować przewagę konkurencyjną. No to zaczynajmy.

[T]: Dzień dobry, witam Państwa w kolejnym odcinku Inquel Talks. Z tej strony Tomek Kowcun, a dzisiaj moim gościem jest Karol Górnowicz, prezes firmy Skriware. Człowiek, wielu talentów. Z jednej strony można by powiedzieć, a ja to powiem z całym przekonaniem, bo widziałem ten numer Forbes'a, gdzie trafił do 30 under 30, czyli 30 najzdolniejszych, najbardziej obiecujących Karol?

[K]arol Górnowicz: Takich chyba najbardziej wyróżniających się na dany moment.

[T]: Dobrze, że to ty, to powiedziałeś. Najbardziej wyróżniających się młodych przedsiębiorców w Polsce. Karol, dziękuję ci, że jesteśmy tutaj, ale przede wszystkim dziękuję ci z góry za, mam nadzieję, że fajne doświadczenia, którymi podzielisz się ze słuchaczami. Także witam Państwa jeszcze raz. Cześć, Karol.

[K]: Cześć Tomku. Witajcie wszyscy, z przyjemnością tutaj goszczę. Nie mogę się doczekać naszej rozmowy.

[T]: Karol, chciałbym, żebyś przybliżył naszym słuchaczom, co nieco więcej, o tym, czym jest Skriware, czym zajmuje się firma, którą prowadzisz, którą zresztą wprowadzasz na giełdę?

[K]: Uj, taki pomysł zaiste istniał, żeby się pojawić na giełdzie. No to może tylko małe dementi i później przejdę do sedna, do meritum. Natomiast nie mamy parcia. Nie to jest naszym celem, żeby się pojawić na giełdzie. To był pomysł, pomysł upadł, bo klimat jest niewłaściwy na te decyzje. Zresztą widać to po emisjach publicznych, parkiet umarł. Natomiast nie wykluczamy takiej opcji, my, póki co robimy, robimy swoje. A to, co robimy, to, co jest naszą domeną. No w tym momencie już odbyliśmy jakąś dłuższą drogę. Tu też mogę o tym powiedzieć, jeżeli będziesz zainteresowany. Natomiast w tym momencie dostarczamy taki, lubię to określać, nowy standard, nowy system edukacyjny dla szkół podstawowych, w tym momencie. Który pokazuje nauczycielom, jak wykorzystać połączenie druku 3D, robotyki, projektowania, elektroniki, jakiś podstaw inżynierii, żeby z jednej strony realizować tą starą, złą, ale niezbędną postawę programową, ale z drugiej strony, co jest istotniejsze, wprowadzać angażujące, ciekawe, prowokujące, nowe metody nauczania. Po to, żeby dzieci mogły mieć frajdę w szkole i uczyć się w sposób bardziej efektywny. Uczyć się jak ze sobą współpracować, rozwijać kompetencje miękkie, jednocześnie uczyć się programowania, projektowania, wszystkich tych kompetencji i technicznych, twardych i miękkich, które, no, są bardzo przydatne na rynku pracy w XXI wieku. No więc tym naszym produktem jest po prostu laboratorium, jest taki system, jak wspomniałem, który łączy w sobie sprzęt, hardware, oprogramowanie, software, ale też content. Content jest bardzo ważnym elementem. I usługę, usługę też wsparcia, wdrożenia, otoczenia klienta opieką, to też jest ważnym elementem całości. A na zewnątrz to są drukarki, roboty, klocki i różnego typu rzeczy, to są takie hardware'owo najważniejsze rzeczy. Natomiast tym całym spoiwem jest platforma dla nauczycieli, która wdraża ich w tą technologię, krok po kroku, która daje gotowe przepisy na zajęcia, aktywności, prezentacje, wszystkie rzeczy, które nauczyciele potrzebują. No, a na koniec właśnie, która zachęca do eksperymentowania i do przeniesienia ciężaru edukacji i nawet odpowiedzialności za tą ścieżkę edukacyjną na dzieci. I przez to mamy taki odpowiedni balans, że z jednej strony oszczędzamy czas nauczycielom na przygotowanie do lekcji, pokazujemy, jak mogą scedować tą odpowiedzialność i powiedzmy część procesu dydaktycznego, właśnie na pracę w grupie. No, a na końcu rozwijają swoje kompetencje, stają się lepszymi edukatorami, lepszymi mentorami, a dzieci po prostu czują flow i czują potrzebę przychodzenia do szkoły.

[T]: Brzmi super naprawdę, a mamy ten minus, że słuchacze nas tylko słyszą i gdybyśmy ten system postarali się w pewien sposób zwizualizować, to laboratorium, ten hardware, ten software, oprogramowanie, aplikacje. Gdybyś opowiedział jeszcze dwa słowa o tym, co ci uczniowie dostają w ramach tego hardware'u, systemu. Spróbujmy to nazwać, co to jest, na przykład scribot? Jak technologia w postaci drukarki przekłada się na większe zadowolenie i uśmiech uczniów i sprawia, że chcą przyjść do szkoły.

[K]: Jasne. To ja wyjdę od software'u, od tej platformy dla nauczycieli. Czyli pierwsze doświadczenie nauczyciela, loguje się do naszej bazy, to jest bardzo prosta strona, w której są gotowe scenariusze zajęć, krótkie ćwiczenia, materiały do pobrania, załączniki, prezentacje, karty, wszystko to, co nauczyciel potrzebuje. I tam na przykład jest temat układu krążenia. Więc układ krążenia możemy pokazać w podręczniku, możemy też, to co my proponujemy, wybrać sobie model z biblioteki 20 tysięcy modeli, którą też zapewniamy, wydrukować model serca na przykład, albo model żyły, żeby zobaczyć, jak to wygląda. Czym się różni zastawka na przykład, od tętnicy i jaki wpływ ma żyła. Te modele, swoją drogą, można drukować pomiędzy zajęciami, bo to jest, wystarczy puścić wydruk przez noc, odebrać i tyle, i mamy gotowy temat. Do tego możemy umieścić robota, właśnie scribot, to jest nasz robot złożony z systemu konstrukcyjnego, który można programować do tego. I robot może emitować na przykład tlen, jeździć sobie wzdłuż narysowanego na kartce papieru, bo to też mówimy o takich tradycyjnych przyborach, układu krążenia. Może udawać, że transportuje tlen, przez to dzieci się uczą, ok, mamy wydrukowany model serca, poznają budowę serca, patrzą na budowę człowieka, rozumieją, jak to działa, mogą dotknąć zmysłami ten model 3D, pojąć abstrakcyjny koncept z papieru w materialnej postaci. A do tego w kreatywny sposób, nie wiem, wykorzystać robota, ucząc się programować robota, jak zwizualizować robota jako transport tlenu w układzie krążenia, w ciele. Więc to jest taki przykład lekcji, którą można przeprowadzić. Mamy też setki takich w sumie aktywności różnych. Ja bardzo lubię też pokazać budowę komórki roślinnej odzwierzęcej, żeby to było jakieś, nie wiem, wodniczkę, tu jakieś mitochondria, jak gdzieś to kojarzymy. Ale gdyby to dotknąć i poczuć, że tu są takie rzeczy, to jest jakby udowodnione, że przez takie zmysłowe czucie dużo lepiej te koncepty się zapamiętują. Zresztą są takie techniki zapamiętywania oparte o czuciu i o byciu, w pewnym sensie wizualizacji tego. Natomiast kluczem w tym wszystkim, że przez połączenie druku 3D, właśnie tych modeli, programów do projektowania 3D, które też zapewniamy, plus robotyki. Robotyka, no to można to porozmawiać do takiego Lego, trochę tak, że mamy coś tam, składamy klocki, tylko że jeszcze możemy to programować sobie w aplikacji mobilnej, na telefonie, na komputerze. Uczyć MicroPythona, Pythona, w ogóle takich języków popularnych. Ale na końcu, taki nasz twist technologiczny, polega na tym, że wszystkie te roboty możemy jeszcze wydrukować 3D. Czyli możemy drukować nie tylko modele, takie edukacyjne, dydaktyczne, ale też same roboty, przez to w połączeniu z tym wszystkim możemy powiedzieć w zasadzie o nieskończonych możliwościach zastosowania.

[T]: Uczą pewnych umiejętności w praktyczny i przede wszystkim angażujący sposób. Stąd pojawiła się ta kwestia uśmiechu w przychodzeniu do szkoły, na lekcje, tak?

[K]: Dokładnie. Dokładnie to ująłeś. Bo to też jakby, nie chcę za bardzo powiedzieć na ten temat, bo kwestia AI i tego chat GPT, o czym wszyscy trąbią, jest bardzo ciekawa, ja to analizuję ten temat, jak to wpłynie na system edukacji. Natomiast czasy, co też właśnie pokazuje ten przykład, czasy takiego standardowego egzaminu, eseju i zdawalności na bazie jakiegoś referowania się do jednego szablonu, po prostu muszą przeminąć. To jest żadna edukacja, to niczego nie uczy. To nie pozostawia trwałego śladu, wartościowego w dziecku. Więc ja upatruje dużej szansy w tym AI-u, żeby podnieść rozwój kompetencji miękkim. Umiejętność nauczyciela w dyrygowaniu, sterowaniu dynamiką klasy. My to pokazujemy, jak to robić i mamy gotowe też i lekcje przedmiotowe, ale też międzyprzedmiotowe projekty różne, nie? Natomiast ten chat pokazuje, że nie można referować według egzaminu, standardu jednego. Ta edukacja powinna się chyba przede wszystkim zacząć od tego zaangażowania, od tego, że dzieci zadają pytania, że są ciekawe. Że w czasie dodatkowym poza zajęciami szkolnymi po prostu zgłębiają ten temat. Jeżeli to się wydarzy i jakieś dziecko zainspirujemy do tego, żeby podążył własną ścieżką, odkrył pasję, tak? Rozwijał je w szkole, zdefiniował, co jest ciekawe dla niej i dla niego, to to jest super. To na tym powinna polegać dobra edukacja.

[T]: Absolutnie się zgadzam. A dla tych Państwa, którzy zastanawiają się czym jest chat GPT, to odpowiedziałbym, to jest wykorzystanie sztucznej inteligencji do, w dużej mierze tworzenia treści pisanej. Zaskakująco dobrze to działa. W sensie po niedawnym wypuszczeniu tego do publiki, to nie jest tylko i wyłącznie moja opinia, z tego co widziałem, wiele osób korzystających było zaskoczonych tym, jak dobrze to pisze treści w tym m.in. eseje na uczelniach. Do tego stopnia, że kadra profesorska nie jest w stanie rozpoznać, czy to jest treść napisana przez samego studenta czy przez sztuczną inteligencję.

[K]: Wystarczy podać komendę, napisz i sparafrazuj to, co napisałeś ustami, nie wiem, ucznia liceum, na przykład. I on to zrobi, on to zmienia, dostosowuje wording w odpowiedni sposób. Ktoś to przyrównał do rewolucji podobnej do wynalezienia czcionki czy tam maszyny Gutenberga. Aż tak bym daleko nie zaszedł, ale jest to olbrzymia rewolucja.

[T]: Wszystko przed nami. Karol, natomiast my trochę się znamy i wiem, że droga, którą przeszedł Skriware od twojego dołączenia, nie chcę powiedzieć, że wyboistą drogą, ale drogą w której zmienił się model, biznesowe wykorzystanie technologii, dosłownie w kilku słowach. Czy możesz powiedzieć, skąd się wziął ten pomysł edukacyjny, czym Skriware zajmował się przed twoim dołączeniem?

[K]: No to spójrzmy na czas, mamy rok 2015, wtedy Skriware powstało. Idea taka założycielska, pierwotna polegała na stworzeniu drukarki 3D z myślą o dziecku jako użytkowników, do wykorzystania w domu. Po to, żeby bawić się, drukować jakieś rzeczy i nie miała dobrze zdefiniowanego jakiegoś wartości edukacyjnej za tym stojącej. Ja natomiast, usłyszawszy o takiej firmie, szybko połączyłem kropki, jak to mówią i dostrzegłem w tym duży potencjał edukacyjny. Sam się tym żywo interesowałem, znaczy na studiach. O, trochę publikowałem, nie jakoś szeroko, ale pisałem jakiś… Brałem udział w projektach studenckich, raporty, eseje, też w sumie praca magisterska trochę dotyczyła tematu innowacji na przestrzeń kraju, systemu innowacji. Gdzieś ten sektor edukacyjny zawsze był taką zębatką, która się przerzucała. Wte czy wewte. No więc ja z powołania po prostu dołączyłem do tej firmie i to z takiej chęci przetestowania się po consultingu wcześniej. Odczuwałem taką potrzebę, zrobienia czegoś z głębokim poczuciem przekonania i misji. I jednocześnie dużego rozwoju. I ja dołączyłem w 2017 roku. Szybko wpadł, tu ciężko powiedzieć, jaki to był moment, ale w którymś momencie wpadł pomysł na to: hej, a co jeżeli będziemy mogli drukować roboty 3D? I to była myśl przewodnia, czemu nie, w sensie spróbujmy. I w toku takiej iteracji, rzeźbienia, ja od zawsze chciałem zbudować produkt edukacyjny, natomiast powiedziałbym od 2020 roku, on przybrał taką formę, jaką opisywałem wcześniej. Z akademią, z tą bazą nauczycieli, z hardware'm, ze sprzętem, który jest wokół. Jest takim narzędziem, ale nie jest celem samym w sobie. Co ciekawe, no, Skriware przeszło taką drogę, że my już nie produkujemy naszych drukarek. Półtora roku zjechała ostatnia z naszej wewnętrznej produkcji, zjechała to tak kolokwialnie ujmując. Natomiast teraz my jakby jesteśmy integratorem oprogramowania do zewnętrznych drukarek 3D. Roboty zostały, uważamy to za pewno naszą przewagę również konkurencyjną, akurat w zakresie technologii, ale clue pozostaje oprogramowanie. I nasz know-how edukacyjny w tle, który pozwala wykorzystywać różne modele drukarek 3D, które już nawet są w szkołach zainstalowane.

[T]: Ok, czyli od producenta takich drukarek na rynku konsumenckim, de facto do dostawcy rozwiązań systemów edukacyjnych.

[K]:W oparciu o oprogramowanie, tak.

[T]: Ok, bomba. A to powiedz mi i naszym słuchaczom, jaką rolę, albo inaczej, czy technologia stanowi o pewnej przewadze konkurencyjnej dla Skriware, na tym rynku edukacyjnym? Czy technologia zmienia w ogóle rynek edukacji twoim zdaniem i czy jest ważną częścią Skriware? Jeżeli tak, to w jakim stopniu? Nie chodzi mi nawet o procent, bo to jest ciężkie, żeby podać 10, 50, 100. Natomiast jakie jest twoje odczucie na ten temat, twoje postrzeganie?

[K]: Krótka taka dygresja może, z zewnątrz patrząc. Zdarza mi się mentorować, pro bono i odnajduje się w tym, po prostu dzieląc się z kimś może jeszcze skromnym, ale jakimś już, powiedzmy, przetestowanym w boju doświadczeniem. I zawsze mówię, że nigdy nie wychodźcie od technologii. Często piczują: my tworzymy tutaj, znowu nazwij to Uber'em, kiedyś był Uber, Facebook, Tinder, czy tam, nie wiem, teraz jakiś blockchain, prawda, jakby co się wysypało. Teraz zaraz będzie AI. Różne są fazy, to są wszystko jakieś tam fugazje, jak to mawiali. To jest ważna rzecz, ale nie zawsze, to znaczy w zależności od rynku, w którym jesteśmy. Technologia dobrze spełnia pewną potrzebę rynkową, pewne potrzeby użytkowników. Trzeba zwymiarować, czy to jest istotny problem, zrozumiały, za który chcą zapłacić. Technologia, która efektywnie to… I tak dalej. Jest wiele rzeczy, które trzeba zrozumieć. Technologia jest gdzieś prawie, że na końcu. Więc teraz tu taka ogólna teoria zawsze...

[T]: Na końcu, przepraszam, jeżeli chodzi o chronologię, czy na końcu jeżeli chodzi o ważność?

[K]: Jeśli chodzi o definicję modelu biznesowego, definicję produktu nawet. Myślę, że taką ostatnią zakładką. Dobra, to jaką technologię wykorzystujemy do tego. Bo może być też sytuacja, w której nie musimy tej technologii wykonywać. Możemy wykonać szablony, gotowe, to się coraz częściej dzieje. Albo zespoły zewnętrzne, które to dowiozą. Bardzo logiczne valid proposition. Natomiast wracając do kontekstu rynku edukacyjnego. Tak, ten rynek jest bardzo nienasycony technologią jeszcze. To jest jeszcze rynek mało zdigitalizowany. Podobnie jak system jakiejś administracji publicznej. To się dzieje. Teraz w Unii Europejskiej są przepotężne pieniądze na to. To może temat na inny podcast. Sam się wgryzam w ten temat, więc poczekajmy.

[T]: Okej.

[K]: Ale w szkołach jest bardzo dużo rzeczy do zrobienia. Ten system jest mocno zapóźniony. Niestety, z tego względu, on też przeżywał pewnego rodzaju zauroczenie różnymi technologiami. Mieliśmy sytuację w przeszłości, gdzie… Akurat my nie zdążyliśmy się z Skriware'm złapać na ten hype, gdzie druk 3D wszedł i wpadła obietnica tego, że druk 3D będzie pod strzechą w każdym domu, w każdej szkole. Wiele firm sprzedało, zbankrutowało. Ten rynek, on się tak przeczyścił, że w samej Polsce, w pełnym momencie naliczyłem 200 firm, które się zajmowały drukiem 3D. Teraz może zostało z 30 dosłownie. Wszystko, biorąc pod uwagę usługi, druku, wszystko, nie? Więc tutaj były przykłady, jeśli chodzi o rynek Polski. Interaktywne tablice. Kiedyś taki program powstał po to, żeby zamienić kredę na narzędzie, które łączy się z Internetem i zwiększa interaktywność założenia. Spoko. Ale przez brak szkoleń, przez brak takiego też metodycznego pokazania nauczycielowi, jak to mądrze wykorzystać w szkole, mamy sytuacje, w której albo te tablice stoją i zbierają kurz, albo są wykorzystywane jako wielki paint do rysowania, czyli praktycznie kreda, tylko że dużo droższa i bez sensu. I jeszcze się może zepsuć. Albo są puszczane filmiki na YouTube, żeby te dzieciaki tam cicho siedziały. Więc przez technologię można otrzymać kontrproduktywny efekt. I niestety, my też byliśmy ofiarą takiego myślenia. My mówiliśmy, o tutaj przez technologię wejdziemy do szkół, robimy coś fantastycznego. Bo tą ideą było to, żeby połączyć właśnie robotykę z drukiem 3D, żeby robić jedyne na świecie drukowalne, programowalne zabawki 3D. Później pomoce dydaktyczne dla nauczycieli i tak dalej, żeby się tak poszło tym tokiem rozumowania. Natomiast technologia nie jest najważniejsza w edukacji, najważniejsze jest zrozumienie, doskonałe zrozumienie perspektywy nauczyciela, która jest bardzo różna w różnych krajach. I dopasowanie modelu dystrybucji biznesu, sprzedaży, który odpowiada i pozwala monetyzować i wykorzystywać cykle, bardzo duże cykle zakupowe, które się pojawiają. Wymiany podręczników, modernizacji i tak dalej. Natomiast technologia znowu wraca, bo są ok, spróbujmy nowe zastosowania, więc ona jest powodem, żeby coś kupić, ale nigdy nie jest powodem, żeby zaszła jakaś trwała zmiana jakościowa w modelu edukacyjnym. Teraz jestem bardzo często pytany o wykorzystanie VR-u w edukacji. To jest taka nowa moda. Szerokim strumieniem wchodzi, wchodzą gogle VR, wszystkie polskie podstawówki w zasadzie kupiły gogle VR. Dzisiaj byłem w szkole, na przykład, w której za 70 tysięcy złotych szkoła nabyła zestawy VR. Kupa siana, nie? Bo była dotacja państwowa. Zresztą taki program dotacyjny, my byliśmy również beneficjentem pośrednim takiego programu, bo też drukarki 3D były preferowane, preferowano. Gogle VR, ja w tym momencie jeszcze nie widzę dobrego zastosowania, które pozwala dzieciom, na przykład, uczyć się współpracy, patrzeć sobie w oczy, dogadywać się, współpracować, kolaborować. Jeżeli ktoś zakłada gogle, to ja widzę, jakby sobie smartfona włożył przez twarz. W praktyce on tak działa. Wydaje mi się, że to jest abominacja takiego modelu dydaktyki, który widzę, więc technologia jest istotna. Natomiast jeżeli, jakby tutaj w tym momencie, po tej drodze, którą przybyliśmy, ona nam daje przewagę konkurencyjną, polegającą na tym, że my jesteśmy w stanie szybko dewelopować różnego rodzaju produkty.

[T]: Okej, dobra, czyli... To może tak, podzielę się jedną dygresją, bo poznałem kilka zastosowań gogle VR czy wykorzystania wirtualnej rzeczywistości w praktyce. Z mojej perspektywy wydaje się to szalenie ciekawe i praktyczne.

[K]: Super.

[T]: Dam ci dwa przykłady takich zastosowań i chciałbym cię poprosić też o krótki komentarz. Czy uważasz, że to jest sensowne czy nie? Bardzo mi się podoba to, co powiedziałeś. Technologia jest pewnego rodzaju narzędziem, które może w pewien sposób bardziej angażować, rozwiązywać pewne problemy. Nie jest celem samym w sobie, ale przechodząc do meritum tego, co chciałem powiedzieć. Pierwsza rzecz, nauka dla operatorów dźwigów w portach. Porty mają, co do zasady, ograniczoną przestrzeń, możliwość rozładunku statków i w skrócie uczenie każdego operatora w praktyce to jest bardzo problematyczne. Dlatego, że stopuje pracę w porcie i powoduje dosyć duże straty. Ale można to w pewien sposób bardzo taki praktyczny, zbliżony do rzeczywistości, zasymulować z wykorzystaniem gogli VR i sterowania takim, no symulowania sterowania takim dźwigiem i przeprowadzenia dużej części ćwiczeń w praktyce. Zaoszczędza to kupę godzin, tak naprawdę, na szkoleniu, a tym samym daje możliwość działania, rozładunku w porcie, nazwijmy to, w sposób niezakłócony. Co o tym sądzisz? Czy to z twojej perspektywy uzasadnione biznesowo?

[K]: Tak. Znaczy to wpada w szufladkę wykorzystania w on-the-job-training, w szkoleniu, treningu, w szkoleniu zawodowym albo w edukacji branżowej, zawodowej w IT albo CIT, w zależności czy jesteśmy w Europie czy w Stanach. Znam ten temat, znam firmy, które się tym zajmują. Moim zdaniem to jest bardzo dobrze zdefiniowany use-case, za który warto płacić. I tak, tutaj VR spełnia swoją rolę, moi zdaniem.

[T]: Ok, super. Druga kwestia, bardziej przyziemna, tak naprawdę, szkolenia BHP prowadzone z wykorzystaniem gogli VR. Wydaje mi się, że to w szczególności miało fajne zastosowanie podczas czasów epidemii, gdzie ludzie mieli pewne ograniczenia w spotykaniu się czy w pewnego rodzaju pracy. Dawało to możliwości przeprowadzenia albo samych stricte szkoleń BHP. Natomiast też bym powiedział takich bardziej skomplikowanych jak symulacja ataku terrorystycznego na przykład. Potencjalnie na takim lotnisku to jest… Inaczej, wydarzenie o niskim prawdopodobieństwie wystąpienia, ale którego efekty mogą być znaczące. I to z mojej perspektywy też jest bardzo fajne wykorzystanie VR w takiej edukacji. W sensie… Wniosek dla mnie jest taki, że rzeczywiście technologia sama w sobie nie może być czymś do czego dążymy, żeby po prostu wprowadzić technologię, tylko żeby mądrze ją wykorzystać. Czyli innymi słowy dobrze zbadać problemy użytkowników, nauczycieli w tym wypadku i uczniów, tak? Bym powiedział z punktu widzenia uczniów to jest mało angażujący sposób przekazywania wiedzy, a z punktu widzenia nauczycieli jak rozumiem wyzwaniem jest to jak dostarczyć, w jak najbardziej praktyczny sposób wiedzę, po to żeby uczniowie chcieli się zaangażować, tak?

[K]: Jednocześnie robiąc to w praktycznie magic time, to znaczy bez poświęcania na to nie wiadomo ile czasu, bez motywacji głębokiej do szkolenia się i bez tego market reward, bez tego bycia  nagrodzonym za lepsze wyniki, często. To jest, powiem Tomku, proszę Państwa, piekielnie trudny rynek. Cholernie trudny. Bo bardzo miło mieć misjonarzy czy tam missionaries, a nie mercenaries, jak to mówią w dwóch typach pracowników. To nie są najemnicy, to są ludzie, którzy tutaj każdą naszą misję znają na pamięć i dokładnie wiedzą dlaczego to robią i dają z siebie wszystko. Ale niestety nie jest łatwo.

[T]: Dobra, ja pociągnę jeszcze ten temat technologii. Z twojej perspektywy jakie są takie największe wyzwania związane z tworzeniem czy wdrażaniem technologii? Jedno to jest, tak wnioskuje, że dobre zdiagnozowanie tych problemów użytkowników, ale jakie miałeś inne, największe wyzwania związane z wdrażaniem technologii do edukacji? I jak je rozwiązywałeś z zespołem? To, co mówisz, przechodzicie kilkuletnią drogę do tego, żeby wprowadzać rozwiązania, systemy do edukacji.

[K]: No to tak, zacząłbym od zasobów. To znaczy pierwsza sprawa finansowanie. Podjęliśmy się tak retrospektywnie, stwierdziłem, że podjęliśmy się naprawdę cholernie ciężkiej misji, chcąc zbudować w Polsce hardware'owy biznes i jeszcze w druku 3D, który jest mocno niepowtarzalną technologią. To nie jest jeszcze technologia tak sprawna, jak telewizory, powiedzmy, po prostu. Ona jest swoją drogą młodsza niż VR. Pierwsze gogle VR powstały wcześniej niż pierwsza drukarka 3D, jakiś prototyp. Także widzimy, gdzie jest VR, to jeszcze poczekajmy. I zrobienie tego za psie pieniądze, za jakieś tam, nie wiem, kilka milionów złotych. To był jakiś tak budżet, z którymi musiałem walczyć. Więc musieliśmy się posiłkować bardzo szybko funduszami z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju i to jest jakby jakaś konkretna rekomendacja. Albo może nie tyle rekomendacja, ale pomysł dla słuchaczy, że warto sięgnąć po środki, po granty z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Jeżeli chce się postawić nacisk faktycznie na rozwój technologii. Dla naszego centrum, tej instytucji najważniejsze jest to, żeby prowadzić pracę badawcze i jakieś tam rozwojowe, żeby angażować w to najlepiej uczelnie. Można dzięki temu sfinansować sobie naprawdę dobrych ludzi, zbudować super technologię, ale nie zbuduje się z tego super firmy, bo kwestie biznesowe, komercyjne i w ogóle pytanie, czy to jest właściwa technologia i tak dalej, to są rzeczy, które są w gestii fundera, pozostają do rozwiązania. Także wielkim wyzwaniem było to, żeby to sfinansować i no i bez grantu by się to nie udało. My poszliśmy, myślę że z perspektywy czasu dzięki temu, że sfinansowaliśmy te prace, to udało się nam zbudować po prostu ten system robotyczny, oprogramowanie, które teraz nam daje takie możliwości, że… Nie wiem, wpada jakiś przykład pomysł, pomysł na projekt, dajmy na to, sztuczna inteligencja, coś, pyk z gotowych rzeczy, jesteśmy w stanie zrobić to w miesiąc. Powstaje pomysł, jakiś set, użyje lego, na przykład, musieliśmy rywalizować z lego, to był taki case, było jakieś tam zamówienie rozpisane wręcz pod sprzęt lego, cyk, zrobiliśmy dokładnie to w 2 tygodnie, w pudełkach, specjalnych, dedykowanych. I wygraliśmy, bo byliśmy też dużo tańsi, ale przy tym z kim jeszcze więcej możliwości tam moglibyśmy dołączyć do tego. Więc to nam daje w tym momencie, że mamy to tak rozwinięte, po prostu jesteśmy szybko w stanie developować nowe produkty, nie?

[T]: Czy to dobry zespół jest odpowiedzią na to, czy coś innego, że jesteście w stanie tak szybko dostosować się do wymagań rynkowych?

[K]: Dobry zespół, który umie te rzeczy robić i to nasze legacy, ta pozostałość tego, że mamy to oprogramowanie. Wiele rzeczy na wyrost, można by powiedzieć, zrobiliśmy, ale teraz to się świetnie monetyzuje. Z perspektywy czasu. To jest jedna kwestia. Dużym problemem na przykład dla nas było to, jak już mieliśmy drukarkę gotową, powiedzmy, z którą cały czas walczyliśmy, był robot też w dużej mierze gotowy, żeby to sprzedać. Czyli my zaczęliśmy od technologii, od wodotrysku, a później zaczęliśmy mówić: dobra, co to musi mieć, żeby to było produktem edukacyjnym. Nie tak to się powinno robić, teraz to wiem. Sam się tego musiałem nauczyć też w sumie, nikt mnie nie pokierował, że nikt mi nie powiedział: rób to, a ja zrobiłem inaczej, nie – mam czyste sumienie. Wszystkiego nauczyłem się w sumie na własnych błędach, z własnej inicjatywy.

[T]: Jak byś nazwał, od czego warto zacząć?

[K]: Porozmawiać z użytkownikiem, bardzo dokładnie, końcowym, zobaczyć, kto podejmuje decyzje zakupowe w tym układzie, na tym rynku. Zobaczyć, jaka jest właśnie dynamika płatności, kiedy się na co zarabia, na czym można, nie wiem, robić SAS, powiedzmy, tak, w niektórych krajach w edukacji wiem, że jest zakazany SAS, więc to są pewne ograniczenia, które nie wiedzą ludzie, nie? Zobaczyć, na czym można budować… Ale przede wszystkim poświęcić bardzo dużo czasu rozmawiając z naszymi użytkownikami. Czyli powinniśmy pokazać robota, puścić go, zaobserwować, jak oni się tym bawią, jakie mają problemy z kablami, ze składaniem rzeczy, tak, czy instrukcja jest rozumiała, gdzie są pomysły na wykorzystanie, jak pod jakimi warunkami go wykorzystają, czy na zajęciach dodatkowych, czy na podstawowych i tak dalej, i tak dalej. Takie bardzo dokładne fokus grupy, które później, w pewnym momencie, zaczęliśmy badać, odkąd dołączyła do nas świetna head of product, Ola, to później to się wszystko unormowało. Więc my, przez próbę sprzedaży w zasadzie samych robotów i drukarki, plus tam mieliśmy taką komiks, powiedzmy taką narrację edukacyjną wokół Marsa, stworzoną, misja na Marsa. Teraz to by było modne, gdybyśmy to odkopali. My stwierdziliśmy, że nasi dystrybutorzy, pomimo, że zakochują się w tym produkcie, bardzo szybko podpisują, ale super produkt, w życiu czegoś takiego nie widziałem, oni też są ludźmi na końcu, boom, bierzemy pierwsze zamówienie. Ja wchodzę do inwestorów, sukces, sukces, kurek odkręcony, można jechać dalej. Natomiast nie było powtarzalnej sprzedaży, często okazywało się, że my trafiamy do nich tylko dlatego, że oni mając 100 albo czasem 1000 innych produktów po prostu traktują nas jako, o, jesteśmy innowacyjni, więc sprzedajemy śruby, ale mamy do tego, rozumiecie roboty i drukarki. Więc my byliśmy takim, była ta nierówność, oni dla nas znaczyli bardzo dużo, my dla nich nic, nie mieli motywacji, żeby to sprzedawać. Takie rzeczy trzeba zrozumieć też, wchodząc w deal, po co, kto się tym zajmie, czyli jest jakiś dedykowany key account do tego produktu, bo my to sprzedajmy modelu B2B, przez dystrybutorów, nie prowadzimy własnej tam… Znaczy prowadzimy też w terenie sprzedaż, ale to jest ślad, śladowa sprawa, bardziej sianie, a nie skalowanie, na tym polega. Więc ten product market fit, przez doskonałe zrozumienie użytkowników i tych, kto to kupuje, czyli dystrybutorów, dlaczego, no to to było bardzo ważne, bo to by nas pewnie wstrzymało od wydawania bardzo dużo pieniędzy, bardzo dużych funduszy, na przykład na podróże zagraniczne. Gdzie jeździliśmy, testowaliśmy, ale szczerze, to nie była para gwizdek, bo nauczyliśmy się różnych perspektyw, różnych firm, różnych dystrybutorów. To było cenne doświadczenie. Nie wiem, czy coś jeszcze, na pewno było więcej jakiś, takich wymagań, nie? Teraz mi nie przychodzą do głowy jakieś jeszcze kwestie. Na pewno powiedziałbym, jeśli chodzi o samą technologię, no, było dużo takich specyficznych rzeczy. Bo my mamy, na przykład, formy wtryskowe, no to jest w ogóle rozdział, jeden z czterech rozdziałów w podręczniku Skriware by dotyczył i jak prototypować, i jak nie prototypować formy wtryskowe. Jak generalnie budować produkcję z konceptu drukowanego w 3D, na powiedzmy, produktach powtarzalnych lego, na manufakturę klocków. Mamy olbrzymi know-how, ale zrobienie, powiem tak, zrobienie robota z wtrysku, który ma 237 albo 280, już teraz nie pamiętam, coś takiego, elementów, nieunikalnych, tylko po prostu, po różnych rzeczy, unikalnych jest ich 30 około, zajęło ponad 3 lata (śmiech). I naprawdę to była robota full-time. Mieliśmy osobę dedykowaną, która robiła tylko to i tylko to robiła i to w pewnym momencie nawet dwie osoby nad tym pracowały i trzy firmy zewnętrzne. Także to naprawdę była droga przez mękę, ale to już dla geeków form wtryskowych pozostawię.

[T]: Okej, okej. Karol, słuchaj… Czy tajemnicą jest ile mniej więcej pieniędzy pozyskaliście na rozwój technologii? Ile czasu poświęciliście na rozwój technologii? Bo to są rzeczy, które szalenie mogą interesować przedsiębiorców. Rozumiem, że też możesz mieć podpisane różnego rodzaju ND-ki, ale jakąś cezurę czasową mamy, tak? To jest kilka lat, rozumiem, rozwoju technologii. A jeżeli chodzi o inwestycje, mniej więcej, czy jesteś w stanie to przybliżyć?

[K]: Tak. Mniej więcej, kilkanaście, raczej małe kilkanaście milionów złotych. Wliczając wszystkie fundusze, w tym granty, na przestrzeni czterech lat, ponad trochę. To pozwoliło nam dojść do momentu, gdzie z drukarek i z dwudziestu jakiś tam początkowych drukarek, doszliśmy do takiego etapu, że już mieliśmy oprogramowanie i praktycznie gotowy cały sprzęt.

[T]: Super. Rozumiem, że będziecie teraz dostępni w każdej podstawówce, jak to wygląda?

[K]: To się okaże, bo to działa tak, że te instytuty badawcze, które się cieszą dobrą renomą wśród nauczycieli oraz Ministerstwo Edukacji Narodowej, puszczają taki mailing plus zachęty plus dodatkowe wiadomości tam w systemach i do kuratoriów i do szkół, generalnie pełną ławą mają uderzyć. To muszę dopilnować, że to się wydarzy, ale tak to ma działać. Zaproszenie dla wszystkich szkół i zachętę do tego, żeby zgłaszać się na bezpłatny pakiet oprogramowania tego wszystkiego, co mówiłem wcześniej tego całego know-how i treści, sam software i content, żeby się zgłaszać do nas, żebyśmy udostępnili taki pakiet na 12 miesięcy bezpłatny. Na zawsze tam dostępny. Więc to na koniec dnia zależy od dyrekcji albo nauczycieli czy się będą zgłaszali, czy wykorzystają tą szansę. A zachętą jest to, że będą dzięki temu realizowali założenia programu Laboratoria Przyszłości, to jest ten obowiązkowy element, miliard złotych poszedł z inwestycji w polskie szkoły. Największy program w historii w ogóle w Polsce taki, który właśnie wyposażał szkołę między innymi w roboty, elektronikę, to co mówiłem wcześniej, gogle VR i różne. Także zachęta jest dosyć konkretna, nauczyciele powinni zrozumieć to, ale przede wszystkim powinni zrozumieć, że najbardziej wygrane na tym będą dzieci.

[T]: Właśnie to chciałem powiedzieć. Znaczy z jednej strony, tak na koniec naszej rozmowy, te niskie kilkanaście milionów przy potencjalnie miliardzie do wydania w Polsce, zakładam, że nie tylko na druk 3D i software z tym związany, ale także jak powiedziałaś na gogle VR, to wydaje się nie aż tak duża inwestycje. Więc to jest dosyć fajna wiadomość, ale to co powiedziałaś z mojej perspektywy jako ojca, jest niesamowicie ważne, bo ja życzę żeby nasze dzieci uczyły się w sposób angażujący, żeby nauka dawała frajdę. Bo wierzę w to, że dzięki temu jako ludzkość zmieniamy się i idziemy, to moje subiektywne zdanie, idziemy do przodu. Ale chciałbym żeby wszyscy mieli okazję, czy możliwość, nauki z uśmiechem na ustach, czego życzę wszystkim uczniom, naszym pociechom, nie tylko w Polsce, za granicą też. Niech technologia, a właściwie dobre, mądre, przemyślane rozwiązania, z wykorzystaniem technologii dawały nam dużo frajdy i lepszy poziom edukacji. Karol, dziękuję ci bardzo za rozmowę.

[K]:  Dziękuję Tomku, bardzo mi było miło.

Gość odcinka:
Karol Górnowicz
Skriware CEO
Karol Górnowicz odpowiada za rozwój biznesu Skriware jako CEO od lutego 2017. Z powodzeniem przekształcił Skriware, ze startupu produkującego drukarki 3D, w producenta oryginalnego ekosystemu edukacyjnego opartego o metodykę STEAM. Jego celem jest wspieranie instytucji edukacyjnych w nauczaniu umiejętności 21. wieku poprzez rozwijanie kompetencji cyfrowych nauczycieli i wykorzystanie efektywnych i angażujących metod pracy z uczniami, aktywizującymi m.in. ich wyobraźnię i krytyczne myślenie. Karol ukończył Szkołę Główną Handlową w Warszawie oraz Rotterdam School of Management.