fbpx
Wróć do wszystkich odcinków

5 błędów w projektowaniu nowego urządzenia

| PODCAST 18.04.2023
O czym opowiada odcinek?

To już czwarty odcinek podcastu pt. #InquelTalks. W tym odcinku rozmawiamy z Jarosławem Cichorskim – jednym z prezesów Inquel oraz głównym projektantem urządzeń elektronicznych w firmie.

Z tego odcinka podcastu dowiesz się jakie są największe błędy przy projektowaniu nowego produktu, który ma być dopuszczony do sprzedaży oraz o tym, jak zmieniło się podejście klienta co do stawianych firmie wymagań. Rozmowa otwiera oczy również na kwestie związane z tym czego należy unikać, gdy już się bierzesz za projektowanie.

Zapraszamy do słuchania!

Dla tych, którzy wolą czytać niż słuchać, przygotowaliśmy transkrypt całego odcinka.

Witaj w Inquel Talks. Jeśli słuchasz tego podcastu, prawdopodobnie masz zamiar zwiększyć swoją przewagę konkurencyjną, korzystając z technologii, urządzeń elektronicznych i oprogramowania. Jeżeli tak, to trafiłeś w dobre miejsce. W tym podcaście będziemy rozmawiać o najnowszych trendach i rozwiązaniach technologicznych. Dzięki nim będziesz mógł zwiększyć efektywność i skuteczność swojej działalności. W tym podcaście nie zabraknie również praktycznych wskazówek i porad, dzięki którym będziesz mógł w pełni wykorzystać potencjał technologii w swojej firmie.  Inquel Talks prowadzone jest prostym językiem, więc nie musisz być inżynierem, żeby z niego skorzystać. Naszym celem jest pomóc ci lepiej zrozumieć, jak technologia może pomóc budować przewagę konkurencyjną. No to zaczynajmy.

[T]:  Dzień dobry, witam Państwa w kolejnym odcinku Inquel Talks. Dzisiaj moim gościem jest Jarek Cichorski. Witaj ponownie Jarku na naszym spotkaniu. Mieliśmy okazję porozmawiać jakiś czas temu i mam nadzieję, że przybliżyć ciekawą tematykę. Witaj.

[J]arek Cichorski: Witam serdecznie słuchaczy i ciebie.

[T]: Dzisiaj Jarku chciałbym poruszyć taki temat dotyczący grzechów głównych w projektowaniu urządzeniach. Chciałbym, czy w ogóle możliwe jest to, żebyśmy zrobili jakąś taką klasyfikację dotyczącą pięciu, twoim zdaniem podstawowych grzechów przy projektowaniu?

[J]: Znaczy tych grzechów pewnie nawet zebrałoby się więcej niż pięć, więc zamykanie ich w tej liczbie, nie wiem, czy jest dobrym założeniem. Porozmawiałbym też o konsekwencji popełniania grzechów. Jak wiadomo, trzeba wtedy za nie odpokutować. Najczęściej tą pokutą to jest wyższy koszt projektu, dłuższy czas realizacji, albo w skrajnym przypadku nawet konieczność zrobienia tego projektu od nowa, najczęściej już z kimś innym.

[T]: Właśnie o tym chciałem porozmawiać, mając na uwadze to, żeby przekazać wiedzę, która pozwala zaoszczędzić czas, pieniądze i znajdować jak najszybciej optymalne rozwiązanie. Ok, może jest tak, że...

[J]: Czyli oczekujesz na wyliczanie grzechów, siedmiu grzechów głównych, pięciu grzechów głównych?

[T]: Proponuję, żebyśmy stanęli na pięciu, zobaczymy też jak wyjdzie w trakcie rozmowy, ale zacznijmy może od tego. Grzechy jak to w życiu, jakby prowadzą nas do piekiełka, być może niektórzy lubią to miejsce. Natomiast uprościłbym to tak, że tak dobry, przykładny przedsiębiorca chce zarobić pieniądze, tak, katolik chce iść do nieba, trzymajmy się w naszej rozmowie tej analogii. Wiesz, co zrobić, żeby pójść do nieba i unikać grzechów, albo inaczej, na co wpływają grzechy przy projektowaniu? Zacząłeś mówić o tej dodatkowej kasie, czasie, etc. Powiedz mi, na co wpływają grzechy przy projektowaniu urządzeń elektronicznych, systemów?

[J]: Najważniejsze, podstawowe i ciągnące się przez cały projekt to jest błąd złego zrozumienia, albo braku zrozumienia potrzeb klienta, dla którego ten produkt powstaje. To znaczy, pominięcie tych potrzeb, niedostrzeżenie ich, jest podstawowym, błędnym podejściem do tego, żeby w ogóle projekt rozpoczynać. Jeżeli nie będziemy tego, tej analizy nie zrobimy uczciwie, pominiemy ją, będziemy mieli wtedy dużo problemów, tak. Bo nie wiemy, co projektujemy, tak naprawdę nie wiemy dla kogo projektujemy, nie wiemy, jakiej ceny oczekujemy tego produktu, jakich funkcjonalności, jak chcemy tego produktu używać. Jeżeli tego wszystkiego nie zdefiniujemy, to mamy grzech i mamy problem.

[T]: A czy jesteś w stanie dać jakiś taki praktyczny przykład, albo ze swojego doświadczenia, albo w ogóle ze świata nas otaczającego, takich urządzeń, które po prostu, wiesz jakby, wynikały, może nigdy nie weszły do produkcji, ale które, gdzie ten grzech przełożył się na te wyższe koszty bądź dłuższy czas realizacji projektu?

[J]: Ja już chyba kiedyś Ci o tym mówiłem, takim podstawowym grzechem właśnie wynikającym z tego, że nie przemyśleliśmy sobie dobrze wszystkich, na przykład wszystkich funkcjonalności produktu, to jest ten grzech pączkowania projektu, tak? To znaczy dorzucania do niego nowych funkcjonalności, w trakcie trwania projektu. Jeżeli dobrze nie zbadamy tych oczekiwań, potrzeb na samym początku i nie powiemy, to realizujemy i nic więcej do tego nie dokładamy, to kończy się tak, że pojawiają się jakieś nowe oczekiwania bądź potrzeby do spełnienia, zaspokojenia w tym projekcie. To oczywiście się kłóci z poprzednio już zdefiniowanymi, w związku z tym wymaga przedefiniowania projektu. Część prac idzie do kosza, część musi być zrobiona na nowo, ta wizja projektu zaczyna się rozmywać. Powoduje to większą frustrację oczywiście zespołu projektowego, który coś zrobił i widzi, że to, co zrobił, to jest niepotrzebne klientowi i robimy od nowa. Wiadomo, że na końcu tego projektu nagrodą jest działające urządzenie, jeśli ta nagroda się odsuwa w czasie i frustracja rośnie, to tej nagrody, raju, posiadania wspaniałego produktu nigdy nie uzyskamy, tak? Ta analogia religijna bardzo ładnie tutaj pasuje do tego.

[T]: Tak, zdecydowanie myślę, że pasuje. Słuchaj, no to co zrobić w tym przypadku, czyli braku odpowiedniego zrozumienia potrzeb użytkowników, żeby zapobiegać temu grzechowi?

[J]: No nie grzeszyć.

[T]: No jasne, to rozumiem na poziomie ogólnym, ale na poziomie takim szczegółowym, gdybyś dał wskazówki, co zrobić, żeby nie grzeszyć, a tym samym, wiesz, to co powiedziałeś, zaoszczędzić sobie czasu, nerwów i pieniędzy?

[J]: Musimy dobrze zbadać i zdefiniować, określić te potrzeby klienta, zdefiniować dobrze produkt, który chcemy stworzyć. Tak, żebyśmy mieli dobry punkt wyjścia do tego projektu. Musimy dobrze poznać wszystkie parametry, które chcemy zrealizować i wszystkie schematy użytkowania, bo musimy poznać klienta, cenę. Wszystko to, co powinno znaleźć się w briefie projektowym. Kiedyś o tym już rozmawialiśmy, więc nie bardzo chcę teraz to powtarzać, ale myślę, że podsumowałbym dobrze i krótko ten grzech, bo rozmawiamy o grzechach, że należy w taki świadomy sposób podejść do tego, żeby dobrze zdefiniować to, co chcemy stworzyć i zamknąć te nasze wyobrażenia, marzenia, oczekiwania, zamknąć to briefem projektowym. Który odpowiednie zainteresowane i zaangażowane w realizację projektu osoby, po wzięciu, przeczytaniu, wzięciu do ręki i przeczytaniu takiego briefu, będą dokładnie wydziały nad czym pracujemy.

[T]: Ok, czyli ja to spróbuję podsumować. Czyli remedium na ten grzech jest de facto poświęcić wystarczająco dużo czasu na zrozumienie problemów, potrzeb użytkowników, a następnie poświęcić wystarczająco dużo czasu, żeby przelać to na brief projektowy.

[J]: Tak, zgadzam się z tobą, tylko też nie chciałbym potencjalnych twórców, jakiś nowych rozwiązań, przestraszyć tym, że oni z tym muszą koniecznie do nas przyjść, bo my też możemy im w tym pomóc, prawda? Znaczy możemy pomóc im do definiować te potrzeby, zauważyć braki w tej wizji projektu, które wymagają dookreślenia. I wspólnie stworzyć ten brief projektowy. Być może gdzieś po drodze zaczepiając o jakieś warsztaty, które pomagają nam uświadomić sobie pewne rzeczy, z których sobie sprawy nie zdajemy, tak?

[T]: Dobra, pierwszy grzech, można powiedzieć, że odklepaliśmy, leży na macie, przejdźmy do drugiego przeciwnika do pokonania. Jaki drugi grzech byś wskazał, jeżeli chodzi o projektowanie?

[J]: Nie wiem, czy będę szedł chronologicznie, jeśli chodzi o realizację projektu, ale myślę, że na pewnym etapie powstaje albo jakiś proof of concept, albo być może nawet jakaś ostateczna wersja projektu i...

[T]: Przepraszam, Jarku, wejdę tutaj i chciałbym tylko poprosić o do definiowanie dla słuchaczy czym jest proof of concept. Dla tych, którzy mogą być nie zaznajomieni z tą terminologią.

[J]: Mówimy o takim urządzeniu, w takiej postaci, która pozwala nam, czy projekcie doprowadzanym do takiej postaci, która pozwala nam sprawdzić jego podstawowe funkcjonalności bądź podstawowe cechy, które mogą być dla nas ważne. To w każdym projekcie może być coś innego, to może być wygląd, może być łatwość obsługi, to mogą być jakieś parametry techniczne pod tytułem, nie wiem, głośność, jasność, różne rzeczy. Chodzi o to, żebyśmy, zanim pojedziemy z projektem do końca i na końcu stwierdzimy, że to chyba była zła droga i trzeba to poprawić, mogli podjąć ewentualnie decyzje na dostatecznie wczesnym etapie, co do kluczowych, że tak powiem, rozwiązań technicznych, czy technologicznych, poczynionych.

[T]: Czyli można powiedzieć, że to chodzi o to, żeby nie zwracać uwagę na świecidełka, na tym etapie sprawdzania funkcjonalności. Proof of concept jest takim konceptem pozwalającym sprawdzić, czy funkcjonalności rozwiązują dany problem użytkownika, tak?

[J]: Albo konstrukcja techniczna, czy na przykład przyjęte, jeżeli mamy do czynienia z jakimś researchem, który musieliśmy zrobić, z badaniem jakiegoś rozwiązania technologicznego, a w momencie, kiedy do niego przystępujemy, nie wiemy, czy ono się sprawdzi. Tak może być. Przecież nigdy nie wiemy wszystkiego z góry, niektóre rzeczy muszą być empirycznie sprawdzone. Więc jeżeli chcemy to przetestować, to trzeba przynajmniej do takiej fazy testów doprowadzić, więc ten proof of concept jest pojęciem bardzo szerokim, bo może dotyczyć dosłownie jakiejś płytki zmontowanej, i nie chcę powiedzieć pająka zmontowanego na stole. Bo pająki, jak wiadomo, źle kończą. Ale to nie musi być urządzenie zamknięte w jakiejś obudowie i w skończonej formie, to czasem może być coś, co pozwoli nam tylko się zorientować, czy to w ogóle jest słuszny kierunek.

[T]: Jasne, dobra, to przejdźmy do tego drugiego grzechu, czyli testowania. Dzięki za wytłumaczenie proof of concept.

[J]: Jeżeli mamy ten projekt, powiedzmy, że mamy ten projekt już skończony, pomińmy na razie proof of concept, powiedzmy, że mamy ten projekt skończony, no to należałoby go dobrze przetestować. Zanim go wypuścimy na rynek. Dlatego, że pamiętajmy o tym, że nigdy nie można dwa razy zrobić pierwszego dobrego wrażenia, więc jeżeli produkt wypuścimy na rynek i on będzie miał jakieś bardzo istotne podstawowy wady, to ta zła opinia będzie się za tym produktem z reguły ciągnęła. I oczywiście nie będzie on tak atrakcyjny dla klientów, będzie się źle sprzedawał. Więc musimy ten projekt dobrze przetestować i przetestować go pod różnymi względami. To, że my sobie założyliśmy, że on się będzie łatwo obsługiwał, ale to nie wcale nie musi oznaczać, że ten interfejs, który dla niego wymyśliliśmy albo zastosowaliśmy, umożliwi mu łatwość obsługi. Więc jeśli chodzi o urządzenia, to na pewno są takie testy funkcjonalne, tak, które sprawdzają tą obsługę, sprawdzają czy interfejs jest odpowiedni. To mogą być testy wytrzymałościowe, odpornościowe, czyli na przykład odporności na zakłócenie elektromagnetyczne, ale też testy czy to urządzenie nie emituje za dużo zakłóceń po to, żeby przeszło badania, to są bardzo ważne rzeczy. Mogą się na początku wydawać nieistotne, ale skutkować mogą tym, że produkt nie będzie miał dopuszczenia na rynku, albo co gorsza będzie musiał być z rynku wycofany, dlatego że pewnych norm nie spełnia. Tak więc to przetestowanie, czy zaprojektowany przez nas produkt spełnia normy, jest bardzo istotne. W zależności od zastosowania produktu, musimy sprawdzić, czy on w przewidzianych dla niego warunkach pracy będzie dobrze funkcjonował, to znaczy, czy będzie dobrze funkcjonował wtedy, kiedy temperatura jest za niska, albo za wysoka, czy przeżywa upadek na ziemię z jakiejś określonej wysokości, czy jakieś zakłócające zaniki zasilania. Tutaj jest bardzo dużo różnych rzeczy. I powiem tak, że byłem kiedyś świadkiem badania urządzenia, nie naszej konstrukcji, ale świadkiem badania urządzenia, takiego, które dało mi bardzo dużo do myślenia. Nie będę mówił, co to było za urządzenie, ani kto był producentem, ale w jednostce badawczej, w której takie badania były przeprowadzone, poprzez sieć zasilającą były emitowane zakłócenia, które do tego urządzenia docierały. To było zwykłe urządzenie kuchenne, które zawierało silnik i okazało się, że przy pewnej konstrukcji tych zakłóceń, które są znormalizowane, ten silnik się zatrzymał.

[T]: Mój drogi, bardzo skomplikowane tematy, bardzo skomplikowanych słów używasz. W sensie normalizacja dla niektórych będzie czymś oczywistym, pewnie tym smarują chleb. Natomiast zależy mi na tym, żeby używać tutaj jak najprostszego języka. Czyli co się działo z tym urządzeniem nie tak?

[J]: To znaczy, że zakłócenie, które dotarło do tego silnika, spowodowało, że on się zatrzymał. Podczas kiedy wydawałoby się nam, że silnik powinien się zawsze obracać.

[T]: Ok. Czyli ja bym podsumował ten grzech, braku testowania, że warto poświęcić czas i zasoby do tego, żeby po prostu testować. Jakby zagrożenia są takie, że produkt może być niedopuszczony do obrotu lub co gorsza wejdzie do obrotu, ale zostanie wycofany z rynku i jest to bardzo kosztowna operacja, tak?

[J]: To są straty, to już nawet nie jest kosztowna operacja, tylko to jest disaster, wizerunkowy i kosztowy. Więc takich grzechów nie chcielibyśmy popełniać.

[T]: Myślę, że nikt by nie chciał takich grzechów popełniać. Dobra, czyli mamy drugi grzech niedostateczne testowanie i sprawdzanie projektowanego produktu. Jaki widzisz trzeci grzech?

[J]: No taki kolejny grzech, który by mi tutaj pasował, to jest na przykład nie uwzględnienie ograniczeń, jakie nakłada na nas technologia bądź realne koszty. Jeżeli projektujemy urządzenie, nie biorąc pod uwagę tego, że różne rozwiązania techniczne czy technologiczne mają różną cenę i to skutkuje kosztem tego produktu na rynku, to efekt jest, ostateczny efekt jest taki, że mamy drogie urządzenie, które być może jest technologicznie przewymiarowane, ale nikt go z tego powodu nie kupi. Nikt nie doceni tego, że gdzieś w środku tkwi jakaś bardzo wyrafinowana technologia, a on sobie z tego nie zdaje sprawy. Więc bardzo istotne jest to, żeby mając to w głowie, już na etapie projektowania produktu myśleć o tym, jaki będzie koszt wytworzenia, jakie przyjmiemy technologie do wytworzenia różnych elementów, jego funkcjonalności. Ale też na przykład interfejsu, albo obudowy. To wszystko ma bardzo istotne przełożenie. Dlatego że, przykład pierwszy z brzegu, jeżeli mamy projektanta wzornictwa przemysłowego, a warto takiego zatrudnić z doświadczeniem, to warto go zaangażować w projekcie, bo on pozwoli nam zaprojektować ładne urządzenie, ma wpływ na funkcjonalność, ma pojęcie o ergonomii, ale czasami nie ma pojęcia o, że tak powiem, ograniczeniach technologicznych dotyczących wykonywania pewnych elementów. Więc tutaj warto go tą wiedzą wspierać, po to, żebyś i warto zareagować w odpowiednim momencie, po to, żeby się nie okazało na końcu, że mamy pięknie zaprojektowane urządzenie, pięknie wyglądające na wizualizacjach 3D, ale niestety nie uda się go wyprodukować, bo jest bardzo trudny do zrobienia. Więc trzeba sobie umieć wyobrazić to, że to urządzenie będzie musiało być wyprodukowane, prawda?Trzeba bardzo mocno pamiętać na tym etapie projektowym, że w trakcie tworzenia tego projektu, realizacji projektu, to jest współpraca, ciągła współpraca między klientem, między product runerem, czyli właścicielem produktu, który jest takim pasem transmisyjnym pomiędzy klientem, a zespołem projektowym. Ale też bardzo istotni są kluczowi kooperanci, czy często eksperci, którzy w tym projekcie biorą udział i są potrzebni. To może być na przykład projektant formy wtryskowej, ten wspomniany projektant wzornictwa przemysłowego, jest taką bardzo ważną personą, ale to może być też ekspert od uix/uii tak zwanego, czyli doświadczenia użytkownika i interfejsu użytkownika. To niekoniecznie obowiązuje w aplikacjach mobilnych, chociaż głównie z tego obszaru jest znana, ale pamiętajmy o tym, że wszystko, co ma wyświetlacz i klawisze i trzeba to obsłużyć, wymaga też jakiegoś doświadczenia, czyli znajomości, poprawiania doświadczenia użytkownika w obcowaniu z tym produktem. No i oczywiście eksperci, którzy są gdzieś tam z tego obszaru, dla którego ten produkt powstaje, jeśli tworzymy zabawkę, no to być może jakiś psycholog dziecięcy, jeśli tworzymy jakieś urządzenia dla przemysłu rolniczego, no to może warto byłoby z człowiekiem, który jeździł kombajnem po sadzie, porozmawiać, tak? Oczywiście…

[T]: Jarku, przepraszam, że ci przerwę.

[J]: Ja tu mogę wymieniać długo, musisz mi przerywać.

[T]: Ja wiem, ja wiem, ja wiem, ale chciałbym to też w pewien sposób każdy punkt, każdy grzech podsumować. Czyli można... Powiedz mi, czy dobrze rozumiem, albo potwierdź, albo wyprowadź mnie z błędu, że…

[J]: Nie potwierdzam, nie zaprzeczam.

[T]: Że jeżeli przy projektowaniu nie uwzględni się ograniczeń technicznych lub kosztowych, no i jakby znowu, projekt może być droższy, może być bardziej skomplikowany, dłuższy...

[J]: Może być nierealizowany w ogóle.

[T]: I teraz jakby remedium...

[J]: Upraszczanie, to jest kierunek, w którym trzeba.

[T]: Okej, bo ja wyciągnąłem coś innego z tego, co... Inny wniosek z tego, co powiedziałeś, więc dlatego mówię, zaprzecz lub naprostuj moje myślenie. Że bardzo ważne jest to, żeby osoby współpracujące nad tworzeniem pewnego rozwiązania komunikowały się ze sobą, mówiły sobie o tych ograniczeniach…

[J]: Tak, to jest ważne.

[T]: Mówiły sobie o pewnych kierunkach, ale przede wszystkim, żeby się komunikowały i współpracowały ze sobą, żeby w taki realny sposób, rzeczywisty rozwiązać problem użytkowników i zrobić to mając z tyłu głowy jakieś ograniczenia kosztowe i technologiczne, tak?

[J]: Tak, tak jak powiedziałem, taką jedną z ważnych zasad, bardzo ważnych zasad jest upraszczanie, ale oczywiście nie kosztem bezpieczeństwa. Ale też trzeba patrzeć na ten produkt, który projektujemy perspektywicznie. To znaczy widzimy jakiś horyzont rozwoju dla tego produktu, w którą stronę będziemy chcieli go rozwijać, czy będziemy do niego doprojektowywać jakieś dodatkowe urządzenia, przystawki, które go będą rozszerzać, a być może oprogramowanie będziemy mu aktualizować. To trzeba bardzo często już na tym pierwszym etapie projektowania urządzenia uwzględnić, jeżeli tego nie zrobimy, to potem pewne przyszłe działania mogą być niemożliwe.

[T]: Ok, rozumiem. Słuchaj, chciałbym przejść do... Przepraszam, że tak przerywam, ale chciałbym nas trzymać też w pewnych ograniczeniach czasowych. Czy możemy przejść do czwartego grzechu? Jak byś określił, nazwał czwarty grzech?

[J]: Tak, no próbujemy je tutaj, próbujemy je tutaj identyfikować, ale one oczywiście bardzo często i bardzo mocno są ze sobą powiązane. Powiedziałem, powiedziałem, że upraszczanie jest bardzo ważne, ale nie kosztem bezpieczeństwa, no i tym kolejnym grzechem to jest właśnie pomijanie tych aspektów bezpieczeństwa. I ewentualnie, znaczy ewentualnie, i również aspektów związanych z ochroną środowiska. No i jeżeli, jeżeli nie weźmiemy tego pod uwagę, to urządzenie, to jest oczywiste, no albo będzie zagrażało użytkownikowi w różnym stopniu, łącznie z zagrożeniem życia, czego oczywiście chcielibyśmy uniknąć, albo zdrowia. Możemy też zagrażać jego zdrowiu i równowadze emocjonalnej, zdrowiu psychicznemu, jeżeli po prostu się na to urządzenie będzie ciągle denerwował i będzie z niego bardzo niezadowolony. Więc tego też chcielibyśmy uniknąć. No i oczywiście ta ochrona środowiska w obecnych czasach, na szczęście, bardzo mocno dotarła do świadomości konsumentów, ale też i twórców urządzeń. Konsumenci tego się domagają i to bardzo dobrze. Także musimy, musimy o tym pamiętać, chociaż czasami budzi to pewne konflikty interesów, tak? Bo na przykład chcielibyśmy wyprodukować coś taniej, no ale to wtedy może mieć wpływ na bezpieczeństwo, więc tego oczywiście unikamy. Chcielibyśmy też w zależności od tego, jakie urządzenie projektujemy, może się okazać, że pomimo tego, że używamy wymienialne baterie, to jednak one będą w efekcie ostatecznym stanowiły mniejsze zagrożenie dla środowiska, tak? Albo może być na przykład taka sytuacja, że ze względu na to, kto będzie tego urządzenia używał, to jednak nie użyjemy baterii litowo-jonowych w środku. Pamiętamy, co się działo z niektórymi telefonami komórkowymi w trakcie ładowania, tak? Więc tutaj bardzo dużo elementów ma wpływ na to.

[T]: Ok, to w poprzednich grzechach mówiliśmy, głównie o efektach takich czasowych i pieniężnych, a tu jeszcze dochodzi aspekt moralny, w tym sensie bezpieczeństwo ludzi, ciężko mierzyć wartościami w złotówkach, dolarach czy euro. A nasze środowisko jest...

[J]: To zależy, to zależy, tak? (śmiech) Bo jeżeli w wyniku tego firma zostanie pozwana, że wypuściła niebezpieczny produkt, a ktoś ucierpiał, no to wtedy może mieć to też istotny wymiar finansowy, tak? Należy pokazać, że dołożyło się jednak wszelkich starań do tego, no poza tym myślę, że każdy chciałby jednak spać spokojnie, że to jego urządzenie, to...

[T]: O tym Jarku mówię, że oprócz finansów i oprócz czasu tutaj dochodzi jeszcze aspekt moralny, jako dodatkowy, taki duży efekt. Ok, super. To jest bardzo ciekawe, a często się zdarza ten grzech niedoceniania w, nazwijmy to w tych wstępnych fazach projektowania urządzeń, że projektodawcy pomijają kwestię bezpieczeństwa ludzkiego bądź środowiskowego? Często ci się to zdarzało w twoim, twoim doświadczeniu?

[J]: To znaczy… Klienci, którzy do nas trafiają z reguły nawet jeśli tego tematu nie poruszali, a został on poruszony przez nas, to oczywiście natychmiast najczęściej podkreślają, że to jest dla nich, znaczy, to jest dla nich ważne, tak? Może te tematy środowiskowe nie zawsze istnieją tak rzeczywiście na pierwszym planie świadomości, ale jeżeli mówimy o tym, że możemy się pochwalić, że nasze urządzenie na przykład się łatwo recyklinguje albo nie ma jakiś takich składników, które są drażniące, czy mogą potem to środowisko zanieczyszczać, to oczywiście to jest istotne. No częściowo wymuszają to też przepisy, tak? Żeby na przykład ta norma RoHS II była dla tych urządzeń spełniona, także...

[T]: A mógłbyś przybliżyć właśnie te, może nie wszystkie aspekty prawne, ale takie pojedyncze? Powiedziałaś o normie RoHS II, czy jesteś w stanie w telegraficznym skrócie opowiedzieć, do czego, kogo, do czego ona obliguje?

[J]: W telegraficznym skrócie obliguje do tego, żeby urządzenia, które, znaczy produkty, które trafiają na rynek nie zawierały w swoim składzie szkodliwych substancji. I po prostu te wartości tych substancji są określone, tak, chodzi o to, że że każdy element, który się do tej konstrukcji i później produkcji używa, powinien te normy spełniać. Po to, żeby całe urządzenie tę, te, te, te te wymagania spełniało, więc to jest oczywiście bardzo istotne. Chociaż nie tylko sam skład urządzenia, może być zagrożeniem dla środowiska, bo możemy sobie wyobrazić takie combo i połączenie różnych rzeczy, to znaczy wyobraźmy sobie, że mamy urządzenie, które czuwa nad tym, żeby wykryć przeciek w dwu płaszczowym zbiorniku paliwa, tak? Czyli mamy zbiornik z paliwem, który gdzieś tam sobie czy z jakąkolwiek inną substancję, która może stanowić zagrożenie dla środowiska. I takie zbiorniki muszą się składać z dwóch płaszczy po to, żeby wyciek został wykryty…

[T]: Przepraszam, bo będę łapał za słówka.

[J]: Łap.

[T]: Płaszcz dla przeciętego człowieka jest tym, co zakładamy, wiesz, na wiosnę i jesień na nasze barki, żeby ochronić nas przed deszczem, wiatrem, etc.

[J]: No to możemy sobie wyobrazić to w ten sposób, że butelka jest zbiornikiem jedno płaszczowym, ale na przykład termos jest zbiornikiem dwu płaszczowym, to znaczy składa się z dwóch warstw przedzielonych jakąś, najczęściej pustką powietrzną. Teraz chodzi o to, że jeżeli ten pierwszy wewnętrzny płaszcz zacznie przeciekać, płyn się wyleje i znajduje się pomiędzy warstwami, nie wydostaje się do środowiska. Ale jak tego nie zauważymy, to po trzech latach może się i z tej zewnętrznej warstwy wydostać. Więc chodzi o to, żebyśmy to zauważyli. Jeżeli umieścimy czujnik, który wykrywa taką informację, nawiązuje, wiesz do tego, o czym zacząłem, więc jeżeli tam umieścimy czujnik, który wykrywa taki przeciek, a ten czujnik z jakiegoś powodu się powiesi i przestanie prawidłowo działać, nawet tego nie zauważy, to ze względu na błąd konstrukcji urządzenia stwarzamy zagrożenie dla środowiska. To ten czujnik nie był zrobiony z elementów, które dla tego środowiska są zagrożeniem, ale jego funkcja ma wpływ na to, że może stanowić zagrożenie dla otoczenia. Więc te tematy są bardzo złożone i powiązane ze sobą, zależne od zastosowania.

[T]: Okej. Zamykamy grzech czwarty. Wiemy o tym, że części pomysłodawców zdarza się pominąć kwestie czy to bezpieczeństwa ludzkiego czy dla środowiska. Tutaj efekty oprócz finansowych, czasowych też mają aspekt moralny. To bardzo ciekawe. Słuchaj, chciałbym przejść do 5. finalnego grzechu, żeby zamknąć nasz pentalog, jak to określiłeś. Co byś dał na 5. miejscu pentalogu według Jarka?

[J]: Trochę już o tym grzechu wspomniałem, ale myślę, że on… Warto byłoby go wymienić tutaj. On w jakiś sposób jest powiązany z tym pączkowaniem projektu, prawda? To znaczy tam mówiliśmy o pączkowaniu i dodawaniu różnych funkcjonalności. Tutaj bym chciał powiedzieć o takim grzechu ciągłego udoskonalania produktu. Możemy nawet doprowadzić ten projekt do takiej fazy, że on jest skończony. Po czym stwierdzamy, a jeszcze fajnie by było, że zanim on trafi na rynek, to byśmy jeszcze tam dopisali. Powiedzmy, że już nie zmieniamy nic w jego konstrukcji, ani w obudowie, ale dopiszmy tam jeszcze jakąś funkcję, żeby on jeszcze coś tam robił. I zaczynamy ją dopisywać. Udoskonalamy go. W tym czasie czas biegnie, pieniądze na koncie topnieją. Można byłoby już na tym produkcie zarabiać, zebrać opinie z rynku, dowiedzieć się, czy ten produkt się dobrze przyjął, a być może są w nim jakieś braki, które warto byłoby uzupełnić. I efekt tego działania jest taki, że tworzymy produkt, który nam się wydaje, że będzie lepszy dla rynku i dla klienta. A tak naprawdę zamiast go zrobić rozpoznanie bojem, dowiedzieć się od klientów, którzy go używają, jakie funkcje są dla niego ważne i je do tego produktu wprowadzić. Ten proces jest w ogóle troszkę bardziej złożony, bo musimy pamiętać o tym, że jeżeli chcemy dołożyć jakąś funkcjonalność, no to trzeba ją, w cudzysłowie powiem, dopisać. Albo doprogramować do tego urządzenia, jeżeli mówimy tylko o jakiś zmianach, powiedzmy w oprogramowaniu urządzenia, które dodają do niego dodatkowe funkcje. Więc jeżeli taką listę oczekiwanych zmian zbierzemy sobie od potencjalnych, rzeczywistych klientów tego produktu. Możemy stworzyć specjalne narzędzie do tego, żeby to zbierać. To warto zrobić. I na tą listę nałożymy sobie... Czy do tej listy dopiszemy sobie takie parametry. To znaczy ile będzie kosztowało dorobienie tej funkcji i dowiemy się od tego klienta czy też od tego, kto sponsoruje ten rozwój produktu, jak bardzo to dla niego jest ważne żeby tą funkcję wprowadzić. On może mieć na to jakąś swoją wizję bo jest mu to potrzebne w jakimś szerszym kontekście rozwoju jakiejś usługi na przykład. To wtedy będziemy mogli bardzo dobrze wybierać te elementy, które są z punktu widzenia rynkowego, marketingowego, najważniejsze dla tego produktu, żeby się rozwijać. Jeżeli tego nie zrobimy to popełniamy grzech, bardzo lubię tą nazwę, besserwisserstwa to znaczy, że to my wiemy lepiej co jest do tego produktu lepsze, a tak wcale najczęściej nie jest. Ta niewidzialna ręka rynku dobrze weryfikuje.

[T]: Mi przychodzi do głowy takie stwierdzenie, że bardzo często twórcy tak mają, że myślą o tym, że produkt był doskonały, ale no niestety rynek i użytkownicy nie dostrzegli tej wielkości. Więc rozumiem, że tutaj rozwiązaniem jest to, żeby podchodzić iteracyjnie, czyli wprowadzać urządzenie na rynek, testować je w boju w praktyce i dorabiać na przykład nowe wersje. Że to jest lepsze podejście, rozumiem, tak? W takim sensie, bardziej opłacalne od strony biznesowe.

[T]: Tak, zdecydowanie. To takie podejście elastyczne agile, jest takim słowem kluczem, które ostatnio jest bardzo popularne. I porównałbym może taką analogią, postarał się to zakończyć. Porównajmy sobie takie przedsięwzięcie jak budowanie mostu, tak? To jest budujemy most, to musimy go dobrze zaprojektować, tam nie ma miejsca na eksperymentowanie i zastanawianie się. Wiadomo, że musi być kładka dla rowerów, kładka dla pierwszych, wiadomo ile pasów, jaka obciążalność, jaka rozpiętość, do widzenia, projektujemy i budujemy według tego. I potem już z tym mostem nic nie robimy, nie będziemy dokładali jeszcze jednego pasu ruchu, ani nie będziemy poszerzali kładki dla rowerów, tak? Z reguły, no bo zdarzają się oczywiście wyjątki. No, ale to jest taka dobra praktyka projektowa, wynikająca gdzieś tam z bardzo starych doświadczeń inżynierskich. No i przeniesiona, przeniesiona na potrzeby takiego nowego rynku, który jest tak mocno technologicznie rozwinięty i tak szybko biegnie do przodu. No to takie podejście powoduje, że jak już wypuszczamy ten wspaniale zaprojektowany produkt na rynek, to on już jest po prostu tak przestarzały technologicznie, że nikt go nie kupi. Ma za mało pasów ruchu, za małą obciążalność, kładka jest za wąska i nic w tym nie możemy zrobić. No tutaj mamy taką swobodę, że tym oprogramowaniem możemy, w cudzysłowie znowu powiem, poszerzyć tą kładkę dla rowerów, zwiększyć pas ruchu, być może jeszcze o jeden albo o dwa, zwiększyć te liczbę i dodatkowe funkcjonalności do tego mostu zaprojektowanego na początku dodawać. Więc, więc i warto to robić tak jak powiedziałem w oparciu od doświadczenia rzeczywiste, rynkowe, a nie nasze wyobrażenie.

[T]: Super, Jarku, dziękuję ci bardzo za rozmowę i pomoc, a właściwie nie pomoc, za stworzenie twojego pentalogu grzechów głównych przy projektowaniu.

[J]:  Teraz nie wiem czy nie będę musiał się z tego wyspowiadać.

[T]: Mam nadzieję, że nie, mam nadzieję, że przede wszystkim to ten materiał posłuży jako dobry wkład edukacyjny tak naprawdę, żeby lepiej podchodzić do projektowania urządzeń i rzeczywiście zaoszczędzić sobie czasu, zaoszczędzić sobie pieniędzy. I też pewnych rozterek moralnych w przyszłości. I wszyscy myślę, że na tym zyskamy. Ja dziękuję ci bardzo serdecznie za rozmowę. Państwu dziękuję za wysłuchanie, życzę miłego dnia i do usłyszenia.

[J]: Ja również bardzo serdecznie dziękuję.

Gość odcinka:
Jarosław Cichorski
Członek zarządu - INQUEL
Konstruowanie urządzeń jest dla mnie pasją, której oddaję się praktycznie od liceum. Znajdowanie konkretnych zastosowań dla nowych technologii sprawia mi wielką satysfakcję. Twórcze dyskusje o każdym nowym projekcie nakręcają mnie do działania, a najlepszą nagrodą jest duma, gdy widzę w sklepie zaprojektowane przez siebie urządzenie.